Kobiety w ciąży powinny szczepić się przeciwko krztuścowi
We wtorek Główny Inspektor Sanitarny Paweł Grzesiowski i Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec zorganizowali briefing prasowy dotyczący porozumienia ws. współpracy w zakresie poprawy bezpieczeństwa pacjentów i jakości realizacji świadczeń zdrowotnych.
Podczas niego poruszona została kwestia szczepień ochronnych. "To temat, który bardzo nas teraz interesuje, bo rośnie niestety zachorowalność na choroby, których wcześniej nie widzieliśmy, dzięki wysokiej wszczepialności. W tej chwili pandemia i globalny problem antyszczpionkowości czy dezinformacji w zakresie szczepień powodują, że część osób nie szczepi swoich dzieci, cześć rodzin unika szczepień. To powoduje wzrost zachorowalności" - podkreślił.
Grzesiowski zwrócił uwagę na dwie choroby, które są pod szczególnym nadzorem - odrę i krztusiec.
Przekazał, że na całym świecie, również w Europie, widzimy wzrost zachorowań na odrę. Jest to wynikiem przede wszystkim tego, że w czasie pandemii COVID-19 liczba zaszczepionych dzieci spadła. "Ten proces również w Polsce jest widoczny. Na razie tych zachorowań nie jest dużo, biorąc pod uwagę polską populację. Około 200 zakażeń to nie jest problem epidemiczny. Natomiast jest to problem, który będzie narastał" - powiedział.
Przypomniał, że odra jest chorobą bardzo zakaźną i jeden chory jest w stanie zarazić nawet kilkanaście podatnych osób. Dodał, że może to spowodować wybuch lokalne ognisk epidemicznych. Jak ocenił, w tej chwili ten proces może być powstrzymany tylko poprzez skuteczne szczepienia. Przy czym zwrócił uwagę na tzw. szczepienia akcyjne, czyli organizowane tam, gdzie dochodzi do ogniska epidemicznego oraz na konieczność przywracania zaufania do szczepień.
"Staramy się do tej sprawy podejść kompleksowo. Począwszy od stworzenia bazy danych dotyczących dzieci nieszczepionych w Polsce, przez zaplanowanie interwencji, perswazji, wspomagania tych rodzin, które nie szczepią dzieci, aż po zmianę systemu kar, czyli odejście od tych bardzo pracochłonnych i nieskutecznych grzywien, na rzecz ewentualnie postępowania mandatowego" - poinformował.
Główny Inspektor Sanitarny zwrócił uwagę, że mamy znacznie więcej zachorowań na krztusiec, jednak sytuacja ta jest odmienna od zachorowań na odrę. Jak wyjaśnił, ponad 95 proc. polskiego społeczeństwa jest odporna na odrę - albo po jej po przechorowaniu albo w wyniku szczepień dzieci, których odsetek w poprzednich latach był bardzo wysoki. Tym samym, jak tłumaczył, jako populacja jesteśmy przeciwko odrze odporni.
"W przypadku krztuśca sytuacja już nie jest tak korzystna, ponieważ szczepionka przeciwko krztuścowi chroni na około 5-7 lat" - zaznaczył. Dodał, że ostatnie szczepienie na krztusiec, które w Polsce realizujemy według kalendarza szczepień, jest w wieku 14 lat. Oznacza to, że efektywność szczepionki kończy się w momencie uzyskania dorosłości. Grzesiowski wyjaśnił, że w momencie, kiedy dorosła osoba nie wykonuje zalecanego szczepienia przypominającego co 10 lat, nie ma tej odporności.
"Ten wzrost zachorowań na krztusiec powoduje również zagrożenie dla populacji najbardziej wrażliwych czyli dla niemowląt, które są jeszcze nieszczepione, ponieważ są za młode" - stwierdził. Jak wyjaśnił, pierwsze szczepienie krztusiec odbywa się w 7. tygodniu życia. Oznacza to, że przez pierwsze półtora miesiąca życia niemowlę jest pozbawione jest odporności. Lukę między urodzeniem a 7 tygodniem mały wypełnić szczepienia ciężarnych, jednak, jak ocenił Grzesiowski, w Polsce wchodzą one bardzo opornie do praktyki klinicznej. Dodał, że szczepienia te nie są obowiązkowe, a zalecane. "Kobiety w ciąży powinny szczepić się przeciwko krztuścowi, bo wówczas ta luka odpornościowa u niemowlęcia, które się urodzi, jest wypełniana przez przeciwciała, które przez łożysko przechodzą od matki" - zaapelował
Przekazał również, że obecnie mamy doniesienia ze szpitali dziecięcych o przypadkach bardzo ciężkiego krztuśca kończących się uszkodzeniem mózgu i koniecznością hospitalizacji na oddziale intensywnej terapii.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że fakt, że ktoś nie szczepi swojego dziecka nie oznacza, że jest antyszczepionkowcem. "Niewielka część osób, które nie szczepią swoich dzieci, to są tacy zdeklarowani antyszczepionkowcy. Dużo większa część to są osoby, które są albo poszkodowane w jakiś sposób - medycznie, zdrowotnie albo mają jakieś wcześniejsze przejścia zdrowotne, które powodują, że boją się szczepić swoje dzieci" - wyjaśnił dodając, że do takich osób trzeba dotrzeć i dobudować zaufanie do szczepień.
Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec zwrócił uwagę, że niejednokrotnie problematyczny jest brak rzetelnej wiedzy i czerpanie niesprawdzonych informacji z mediów społecznościowych. Jak ocenił, temu ma przeciwdziałać nowy przedmiot szkolny - edukacja zdrowotna.
W 2023 r. odnotowano w Polsce ponad 87 tys. odmów zaszczepienia dziecka. Mniejsza liczba szczepień przeciwko chorobom zakaźnym spowodowała, że w pierwszym półroczu tego roku było ponad dziesięciokrotnie więcej zachorowań na odrę niż w tym samym okresie 2023 r.
Rok 2023 był rekordowy pod względem liczby uchyleń od szczepień obowiązkowych. W ostatnich dwudziestu latach, czyli odkąd państwo gromadziło dane na temat odmów, skala zjawiska wzrosła niemal trzydziestokrotnie. W 2003 r. zanotowano 3077 odmów przyjęcia obowiązkowej szczepionki, a w 2023 r. – 87 344 – wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny. Od 2017 r. liczby te rosną skokowo. Każdego roku jest ok. 10 tys. odmów więcej.(PAP)
ak/ agz/